Zakładanie rodziny w XXI wieku
Zakładanie rodziny w aktualnych czasach to nie lada wyzwanie.. Z czym kojarzy się Wam pojęcie „nowoczesna rodzina”? Ja kiedy słyszę te słowa wyobrażam sobie dwoje dorosłych, uśmiechniętych ludzi z dzieckiem na rękach stojących przed pięknym domem, który będą spłacać przez najbliższe trzydzieści lat. Tak, właśnie tak wyglądają rodziny zakładane w dzisiejszych czasach. Zazwyczaj mają jedno dziecko i mieszkanie lub dom, który z będzie w pełni ich własnością dopiero po spłacie kredytu.
W poprzednim stuleciu posiadanie trójki lub czwórki dzieci było czymś naturalnym, a dziś dla niektórych pięcioosobowa rodzina to rodzina wielodzietna. Jeszcze kilka lat temu dominował model rodziny 2+2, ale z biegiem lat uległo to zmianie i dziś częściej spotykamy rodziny 2+1, a nawet 2+pies. Nie dzieje się to oczywiście bez powodu. Ludzie zakładający rodziny coraz rzadziej decydują się na dzieci od razu po ślubie. Wolą najpierw zarobić pieniądze na własne utrzymanie, wspiąć się wyżej po szczeblach kariery i zagwarantować dom swoim potomkom. Młode małżeństwa często żyją po ślubie w małych mieszkaniach, w których niekoniecznie chcą wychowywać dzieci. Na dodatek na dzieci decydują się kiedy mają już w miarę stabilną sytuację finansową. A żeby mieć tą stabilną sytuację to trzeba najpierw trochę popracować, dlatego w hierarchii młodych małżeństw przed dziećmi znajdują się kariery. No dobrze, trochę odbiegam od tematu, bo miało być o przyczynach mody na „2+1”. A więc wróćmy do tego. Moda na rodziców i jedno dziecko wzięła się z tego, że przyszli rodzice chcą zagwarantować swojemu dziecku jak najlepsze warunki, a jedynaka jest o wiele łatwiej utrzymać niż dwie czy trzy pociechy. Czyli w tym wypadku moda wzięła się po prostu z konieczności, z wysokości zarobków w Polsce i możliwości jakie mają młode małżeństwa, a te możliwości w naszym kraju są naprawdę niewielkie.
Kolejną cecha współczesnych polskich rodzin jest wiek zakładających je ludzi. Coraz częściej małżeństwa zawierane są tuż przed trzydziestką, a dzieci pojawiają się po niej. Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze dlatego, że dwudziestolatkowie są w większości zajęci studiowaniem. W latach 80-tych, czy 90-tych studiowanie nie było tak oczywiste jak dziś, dlatego ludzie zawierali małżeństwa i tworzyli rodziny wcześniej. Po drugie po odebraniu tytułu magistra trzeba znaleźć pracę, a to nie jest najłatwiejsze zadanie. A kiedy jednak już się uda znaleźć zatrudnienie to trzeba trochę odpracować żeby zdobyć stałą umowę i w miarę ustabilizować sytuację finansową. W międzyczasie trzeba jeszcze zaciągnąć kredyt na własny kąt, w którym pomieści się przyszła rodzina, a kiedy już to wszystko się uda na liczniku lat wybija trzydziestka. Oto cała tajemnica zakładania rodzin w później niż jeszcze kilka lat temu.
Nowoczesne polskie rodziny to temat-rzeka, ponieważ dla każdego to stwierdzenie może oznaczać coś innego. I pisząc o tym, że składają się one zazwyczaj z trzech osób i kredytu wcale nie uważam, że sześcioosobowe rodziny mieszkające w wynajmowanych mieszkaniach w blokowiskach nie są nowoczesne. Chodzi raczej o to, że te rodziny zakładane dziś wyglądają właśnie tak, ale raczej nie jest to efektem jakiejś nowej mody, a realiów dwudziestowiecznej Polski, w której lepiej mieć jedno dziecko, a rodzinę założyć po trzydziestce, by mieć stabilną sytuację w portfelu. Tylko czy te zmiany są dla kogokolwiek korzystne? Wątpię. Kiedyś domy przepełnione były dziećmi, ale z biegiem lat ich liczba w przeciętnej rodzinie malała, aż do dziś kiedy najpowszechniejszy jest model 2+1. W takim razie czy to oznacza, że za kilka lat będzie więcej rodzin bezdzietnych z własnego wyboru niż tych, które zdecydowały się na dzieci? Jeśli tak to pogłębiający się niż demograficznym w naszym kraju osiągnie apogeum. Jakie jest na to lekarstwo? Najlepiej byłoby gdyby najwyższe organy władzy w Polsce trochę bardziej zatroszczyły się o młodych ludzi, którzy w przyszłości będą zakładać rodziny i stworzyły lepsze warunki do życia dla nich. Pisząc „lepsze warunki” mam na myśli podwyższenie płac, większe udogodnienia dla matek, czy tworzenie nowych żłobków i przedszkoli, by oboje rodziców mogło pracować i zarabiać na utrzymanie rodziny.